03.06.2016 08:28
BURGMANIA JUŻ SIĘ ZACZĘŁA...
Witam witam.
Nie odzywałem się dłuższy już czas bo szykowałem dla Was relację dość obszerną (taką myślę będzie) z XII Zlotu Maxiskuterów BURGMANIA w Toporni koło Przysuchej. Dziś - a jest piątek rano - zlot już trwa, pierwsi pacjenci przyjechali już wczoraj wieczorem, ja dzis jeszcze pracuję wybieram się dzisiaj o 16:00 tak że ok 18:30 powinienem być już na miejscu. Oby aura dopisała - bo deszcze w Częstochowskim ostatni tydzień od niedzieli wieczór okrutne i cały czas coś wisi w powietrzu.
Dziś rano zapakowałem cały swój węzełek (w sumie co jest potrzebne mężczyźnie na 2 doby - 2 zmiany bielizny, kosmetyczka z 5 kosmetykami i szczoteczką do zębów i paczka prezewatyw :-))))) i objuczonym skuterkiem (więcej miejsca zajmują ciuchy moto i ich wariacje oraz obuw) przypędziłem do pracy. Wygląda to tak:
Droga do miejsca zlotu, czyli Toporni k/Przysuchej, liczy ok 140 km co zamierzam wykonać w czasie 2,5 h i będzie wyglądała tak:
A zatem trzymajcie kciuki za wyprawę (i pogodę) - a ja po powrocie zdam szczegółową relację, jak to też było na zlocie.
Sorry że długo nie pisałem. No to zaczęło się. Punktualnie o 16:10 wsiadłem na skuter i bez nawigacji, bez żadnego przygotowania jadę. Drogę mniej więcej znam - jadę na pałę. Za Gidlami stwierdzam że droga na kreske czyli do Przedborza przez Wielgomłyny to nieporozumienie. Dziury takie że wysiada kręgosłup... W Przedborzu wjeżdżam na Orlen. Chyba dużo skuterzystów jechało tego dnia drogą radomsko-przedbórz - końskie bo aż się Pani z Orlenu zapytała: Pan też na skuterze, Wy macie jakiś zlot ? Ja mówię: Tak jedziemy do Przysuchy... Pani: Jezuuuuu tak daleko ? No tak.... No właśnie dla niektórych ludzi 200 km samochodem to przestrzeń niezmierzona a tymczasem ja jadę miejskim skuterem 150 km, na miejsce, gdzie jak się okazuje ludzie przyjechali z całej Polski.
Droga z Przedborza do Końskich to bajka: nawierzchnia idealna, co prawda jeden dureń w Peugeocie psuje mi radość jazdy, bo w każdym terenie zabudowanym zwalnia do 40, a na próby wyprzedzenia zaczał odpowiadać agresją, do tego stopnia że chciał mnie zepchnąć z drogi. Kiedy widziałem że za miejscowością czeka żeby mi wypłacić z liścia - podarowałem i schowałem się w bocznej aby go dogonić w końskich. Nie mam czasu na agresję poza tym to nie ten sport - to najprzyjemniejsze hobby na świecie a nie MMA :D
Do ośrodka w Topornii dostałem się parę minut po szóstej; odbieram reklamówkę prezentów i reklam, program, koszulkę (bardzo dobrej jakości) i uderzam do mojego domku. Tam już czeka na mnie dwóch kolegów spod Wawy - jeden na Burgmanie drugi na KYMCO 300i. Piękna okolica wynagradza trudy podróży:
Niestety nie ukrywam że od czasu jako nastolatek lubiałem spać w budach o konduicie zbliżonej do psich minęło już wiele lat i świętując w dzień zasadniczy zjazdu 2 czerwca, swoje 39te urodziny - oczekiwałem....nie nie luksusum o to trudno w takich miejscach, nazwałbym to minimum komfortu. Niestety tak zwany aneks toaletowo-łazienny nie mieścił osób o wzroście powyżej 190 cm więc pozostało mi się wykąpać w jeziorze, co zresztą nazajutrz uczyniłem. W pierwszy dzień i tak bym tam nie wszedł, po drugie w tym stanie jakim wróciłem do domku - mógłbym tam się zakleszczyć i już nie wyjść. Ściany domku niczym nieocieplone zrobiły swoją robotę nad ranem - jeszcze nigdy tak szybko nie wytrzeźwiałem.... zimno było jak cholera. Słowem, lubie spartańskie warunki - ale to był hard core :D; pocieszyła mnie opowieść jednego ze starych Burgmaniaków "dobrze że nie byłeś w Jasieńcu, tam to był Survival" - no to ja kurwa nie chce wiedzieć jak tam było :D
Jednak nie przyjechaliśmy grzać pupę w domku, tylko na dyskotekę, dziewczyny i ogólną zabawę. Pierwsza dyskoteka z Pidżama-Party dosłownie zamknęła zegary
Archiwum
Kategorie
- Biznes i rynek (27)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)